Dwudziestą czwartą „Radziejową na krechę”, podobnie jak większość poprzednich, poprowadził Jurek Gałda. Przewodnicką brać reprezentowały ponadto Iwona Kowalczyk-Tudaj i Małgosia Kiełbasa. Po naładowaniu kalorii pyszną przewodnicką szarlotką, optymistycznie nastawieni wyruszamy z Roztoki Wielkiej przez rezerwat „Baniska”. Do domku myśliwskiego droga przetarta i tu nie napotykamy większych trudności. „Schody” dopiero przed nami. Od domku robienia śladu podjął się Grzesiek Górecki. Do metra pokrywy śnieżnej dawał radę, ale gdy kije trekkingowe już w całości chowały się w śniegu potrzebny był ktoś z długimi nogami. Wszyscy kierowaliśmy wzrok na Janka Mikulca, a on już wiedział o co chodzi. Najtrudniejszy odcinek trasy w 1,5-metrowym śniegu torował niczym pług śnieżny, za co byliśmy mu bardzo wdzięczni, chociaż z tyłu też nie mieliśmy łatwo. Na Radziejowej drugie śniadanie, gorąca herbatka, zdjęcia i ruszamy przez Przełęcz Żłobki w kierunku Kramarki. Na niebie pojawił się błękit, a przebijające się za chmur promienie słońca uwypuklały bajkowe piękno zimowego krajobrazu. W wiatach Kramarki czekał na nas kocioł grzanego owocowego eliksiru, którym raczył nas z okazji swoich urodzin Janek Liber, a przy grillu i patelni dowodził niezastąpiony w tym fachu Jasiek Puchała. Obu kolegom bardzo dziękujemy!
(Zbigniew Smajdor)