Z Krynicy do Jasła przez Bardejov czyli z pracy do pracy.
Jun 1 – 5, 2023
Mateusz Fiszer (Owner)
Mariusz Bożym
Jurek Szczęsny
Darek Mróz
Purchawka Leśna
Wu En
Janina FISCHER
Paweł Dedio
Remi Lemańczyk
01.06.2023. Krynica Tygodniowy planer pracowy zapowiada się obiecująco. Trzeba nad nim tylko ciut popracować żeby pasował wszystkim, w tym i mnie. Jadę. Wszystkim pasuje, więc jadę. Zamawiam pogodę i odbieram jeden dzień z nadgodzin. O 11:30 wyciągam rower i zaczynam go uzbrajać. Torby, worki i inne takie tam lądują na swoje miejsce. Wraz z wybiciem południa żegnamy się z kolegą z pracy umawiając się na poniedziałkowy poranek w Jaśle. Już wiem, że będzie dobrze. Krynica wyprowadza mnie spokojnymi asfaltami. Wpierew koło Willi i Domów Zdrojowych położonych wzdłuż deptaka w centrum. Później ścieżką rowerową biegnącą obok Kryniczanki. Jeszcze moment i jestem w Powroźniku. Zachodzę do cerkwi ponoć najstarszej w polskiej części Karpat. Trafiam na grupę z przewodnikiem i chwilę słucham. Trochę ciekawostek przyswoiłem. Owszem można by więcej, ale czas jechać dalej. Poza tym przewodnik choć mówi interesujące rzeczy to strasznie rozwlekle i nie do końca do mnie to dociera. Obieram kierunek Wojkowa. Dalej asfalt. Mozolnie wspinam się w górę. Po kilku kilometrach docieram i idę obejrzeć kolejną perełkę architektury drewnianej świadczącej o dziedzictwie historycznym tej krainy. Zatrzymuję się i zerkam sobie. Ładne te nasze cerkiewki. Odwiedzam starą część cmentarza. Widać po krzyżach, że to ten sam czas i kultura co w naszej części Niskiego. Krzyże bliźniacze. Prawie jak kserowane by były. Wracam do roweru. Podchodzi ciut starsza Pani. Gdy ja się rodziłem ona jeździła Syreną po Rumunii. Pyta: “czy mógłbym…” Wpadam jej w słowo i mówię, że: “oczywiście” “Ale co oczywiście?” “oczywiście, że zrobię Pani zdjęcie.” Uśmiecha się. Siadamy na trawie i gadamy. Różne takie tam. Przyjechała do sanatorium w Krynicy i włóczy się po okolicy autem, a resztę spaceruje. Ma kobita krzepę i zacięcie. Gadamy, ale czas mija i trzeba się żegnać. Wstępuję do sklepu. Kupuję lody i kiełbę. Wspinam się już tym razem gruntem. Widząc nową wiatę idę pstryknąć zdjęcie, a nuż komuś się przyda. Wracam na drogę, a tam moja nowa znajoma. Pyta: “czy mógłbym…?” “Ależ oczywiście” Tym razem żegnamy się na dobre. Przede mną cudny podjazd do Kralovej Studni. Mam tam upatrzoną miejscówkę do spania. A w zasadzie dwie. Wiatę przy wieży widokowej lub stryszek nad schronem. Oglądam obie. Fajne, ale noc ma być ciepła więc decyduję się na wiatę z pięknym widokiem. Co prawda wieża leży, a nie stoi, ale prospekt i tak jest zacny. Palę ogień. Wieszam hamak i odtajam z codzienności. Jest dobrze. Ogień podsycam swoimi problemami. Pali się aż huczy. Chyba dorzuciłem zbyt dużo ...
Album is empty
2 comments
2 comments